Wpadło mi do głowy, żeby upić swoje śliwki i wytaplać je w czekoladzie. I tak powstała bombonierka. :-)
Przepis na słodką rozpustę:
2 tabliczki czekolady (gorzka/mleczna - w zależności od upodobań),
suszone śliwki - 1 opakowanie,
mleko,
trochę alkoholu (użyłam wódki).
Śliwki zalałam alkoholem i zostawiłam na całą noc. Działo się! ;-)
Następnego dnia rozpuściłam czekoladę w kąpieli wodnej (dodałam mleko, żeby uzyskać płynną konsystencję). Pijane śliwki nabijałam na wykałaczkę i topiłam, każdą z osobna, w płynnej czekoladzie. Zostawiłam czekoladki, na papierze do pieczenia, aby mogły sobie w spokoju zastygnąć. *Ewentualnie można wstawić je do lodówki.
Potem każdą włożyłam do małej papilotki. I gotowe! :-)
No i kto oprze się urokowi takiej domowej bombonierki? ;-))))
Pyyycha!
Pozdrawiam słodko.
M.
Swietne!! Muszę spròbować, bo uwielbiam śliwki w czekoladzie! A jeszcze z procentami- tosz to cudo!
OdpowiedzUsuńAle świetne, dzięki!
OdpowiedzUsuńDzisiaj zrobiłam! Wpakuję do ślicznych, ozdobnych słoiczków i będzie dla Babć i Dziadków na Ich święto:) Czy wiesz może ile one w tych słoiczkach mogą poleżeć??
OdpowiedzUsuńSuper! To dla mnie najlepsza pochwała, że mój post zainspirował też inne osoby.
UsuńNie wiem ile mogą poleżeć. Wiem natomiast, że z reguły długo nie leżą, znikają błyskawicznie (bo są pyszne). ;-) Pozdrawiam.