Zanim odkryłam w sobie smykałkę do szycia, próbowałam m.in. scrapbookingu (sztuka ręcznego tworzenia i dekorowania albumów ze zdjęciami i pamiątkami rodzinnymi). Bardzo przyjemne to zajęcie, ale nie wciągnęło mnie na dłużej.
Pamiątkami po tej przygodzie są akcesoria do wycinania, ozdabiania itp. Hmmm, właściwie mogłabym je hurtowo sprzedać! Jednak doszłam do wniosku, że to słaby pomysł. Gdy moja Ewa podrośnie, te przedmioty staną się jej własnością. Będzie mogła kreatywnie spędzać czas na wycinaniu, klejeniu, stemplowaniu, ozdabianiu kolorowych karteczek i kartoników (oby tylko nie ścian!!!!).
A póki co, to jeszcze czasami mama się nimi pobawi. ;-)
Któregoś dnia Babcia Ania przyniosła Ewie skarbonkę. "Przecież każde dziecko musi mieć swoje oszczędności!" - trafnie uzasadniła cel prezentu.
......Czegoś mi jednak brakowało w tym porcelanowym stworzonku...... Chyba charakteru!
No i przykleiłam (użyłam pistoletu do kleju na gorąco) do niej, właśnie tę papierową girlandę. Teraz wygląda efektowniej! I od razu wiadomo, czyje są te "oszczędności".
Wykałaczki, włóczka, kolorowy kartonik i perełki.
Czasami niewiele potrzeba, by dodać starej rzeczy (lub rzeczy bez wyrazu), całkiem nowego charakteru.
Moje stempelki l i t e r k i! Uwielbiam! Jeszcze nie raz znajdę dla nich zadanie do wystemplowania. ;-)
Pozdrawiam i mam nadzieję, że jeszcze tu do mnie zajrzycie.
Monika
Też czasem sobie cos wycinam- tak okazjonalnie :-) No ale widze, że koleżanka ma naprawdę profesjonalne sprzęty! Pięknie wygląda ten zestaw literek! Sama bym takie chciala- mała na pewno będzie wniebowzięta, jak tylko nauczy się nimi posługiwać. Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuń