niedziela, 19 października 2014

Lepsze życie starego notatnika. Mój Przepiśnik

Potrzeba matką wynalazku... a właściwie mojego Przepiśnika. Powstał on całkowicie spontanicznie, wyprzedzając wszystkie inne projekty. Po prostu kilka dni temu doszłam do wniosku, że mam dość szukania pojedynczych karteczek z przepisami po całym domu. Jak przystało na gospośkę, muszę posiadać własny Przepiśnik. Do tego celu użyłam starego, nieużywanego od dłuższego czasu, notesu. Wyrwałam zmęczoną okładkę i stworzyłam nową z materiałów, które miałam pod ręką. Baza okładki powstała z karbowanego białego kartonika, apetyczna babeczka to kawałek tkaniny (tej samej, której użyłam do uszycia torebki Biglovej), biała oponka to filc. Napis wycięłam na kolorowym kartoniku i podkleiłam czarnym filcem. Dzięki temu jest on bardzo czytelny i wypukły. Mój Przepiśnik wyposażyłam też w tasiemkę do zaznaczania przepisu, z którego właśnie będę korzystać. Babeczkę ozdobiłam białymi perełkami. Do sklejenia wszystkich elementów wykorzystałam gorący klej wyciskany z pistoletu. Myślę, że Przepiśnik prezentuje się całkiem przyzwoicie. Sami oceńcie. :-)

 







Gospośka pozdrawia! ;-)

Do następnego (a to już niebawem, bo nowy <tym razem szyciowy> projekt już się kroi). 


poniedziałek, 6 października 2014

Chrupiące rękodzieło. Skandynawskie rozetki

W trakcie poszukiwań, w wirtualnej przestrzeni, ciekawej foremki na pierniczki (w końcu Święta Bożego Narodzenia już tuż tuż ;-)) natknęłam się na zdjęcia pewnego przyrządu. Widziałam go wiele razy w maminej i babcinej kuchennej szufladzie, lecz nigdy nie wiedziałam do czego służy. Okazało się, że ten prosty przedmiot jest przeznaczony do smażenia kruchych, skandynawskich ciasteczek. Przepis okazał się banalnie prosty, więc nabrałam chęci na słodką próbę. Przyrządy do rozetek pożyczyłam z zaprzyjaźnionej kuchennej szuflady (dzięks Aga) i spróbowałam. Przepis znalazłam na stronie Moje Wypieki. (Radzę użyć połowy składników.)





Smażone rozetki są równie smaczne i pracochłonne, jak nasze polskie faworki. Wyglądają ślicznie i są pyszne.







Tajemnica babcinej i maminej kuchennej szuflady została odkryta, przepis - wypróbowany, rozetki skandynawskie - polubione przez całą rodzinę. Teraz pozostaje mi tylko zakupić własny przyrząd do rozetek i wprowadzić je do naszego menu. 

Próbujcie! Warto! 

Pozdrawiam słodko